Zadziwiajacym jest, ze jak nam na czyms nie zalezy, to to dostajemy. W mysl zasady sformulowanej dawno, dawno temu w odleglej galaktyce przez mistrza Y., oraz powtorzonej w ksiazce mojej ulubionej pani psycholog Joanny H. – nie tak znowoz dawno. Mianowicie: "zeby cos osiagnac, zrezygnuj z tego".
Najbardziej mi zalezy na duzej ilosci malo angazujacych i wysoko dochodowych krow miesnych. No i mam dwie, ktore jakos nie sa zainteresowane podtrzymaniem gatunku.
Najbardziej zwisaja mi koty i kozy, ktore sa najwiekszym generatorem kosztow i wymagaja najwiekszego nakladu pracy. No i ostatnio sila rozmachu przybyly mi dwa jurne koziolki, w zamian za obietnice, ze ich nie zjem. Nie wykluczam, ze zaokraglajace sie ksztalty koz sa jakos powiazane z owa jurnoscia. Celem zabezpieczenia sie przed niechcianym rozmnozeniem, zrobilem przemeblowanie w koziarni osiagajac wolny boks, ktory nazwalem kotnikiem:
Mam nadzieje, ze przygotowalem sie do porodu, ktory nie nadejdzie. Troche to naiwne, bo sperma tam sie leje strumieniem…
O kotach sie nie wypowiem. Nadejdzie wiosna, zaczne nimi palic w piecu (tymi czarnymi, bo najbardziej przypominaja wegiel), albo zaczne je mielic na pokarm dla innych kotow. Taki rodzaj autonomii…
No chyba ze zadziala inna prawidlowosc rzadzaca Wszechswiatem, uwypuklona w Alchemiku Paula C. "Jesli czegos bardzo pragniesz, caly Wszechswiat potajemnie sprzyja twojemu pragnieniu". Biorac pod uwage, ze pare razy w zyciu mi to zadzialalo od razu z rachunkiem za te pragnienia, stworzylem wlasna zasade: "uwazaj czego pragniesz, bo mozesz to dostac"…
…z VAT-em:/