A właściwie termofor dla Jurija. Bo przy tych mrozach to różnie bywało – nie żeby nie zapalił, wszak to ruskie ustrojstwo, ale jakoś serce mięknie jak się go męczy. No to się szarpnąłem na grzałkę w blok, a raczej w brok. Krótka instrukcja, bo choć całość jest prosta i oczywista, to jakoś nikomu nie chce się takowej w internecie zamieścić.
Po pierwsze primo, spuszczamy płyn chłodzący z bloku silnika. Kranikiem na bloku po prawej stronie ciągnika. Po drugie primo, wyciągamy brok. Brok to taka zaślepka w bloku silnika. Czyli bierzemy konkretny śrubokręt, półkilowy młotek i napierdzielamy w środek rzeczonego broku (albo broka jak ktoś z Warsiawy). Tak żeby przebić i wydłubać:
Poniżej widać, dlaczego walimy w środek broku/a, a tam, zaślepki:
Oczywiście rzeczona grzałka tam nie wlezie, trzeba zrobić miejsce: wyjumać zbiorniczek od spryskiwacza (na razie wkładamy do wanny, żeby odmarzł), trochę porozganiać przewody różne i zmieścić się pod/obok linki gazu. Bez paniki, da się. I to jest koniec łatwiejszej części. Profilaktycznie przymierzamy grzałkę, czy aby na pewno sprzedano nam taką z pasującymi otworami (lepiej zrobić to przed wywaleniem dziury w bloku silnika, bo jak nie pasuje to mamy udupiony traktor – choć z drugiej strony przeciętny wiejski inżynier jest w stanie zamontować wywalony brok z powrotem…). Teraz jak ktoś lubi, to odtłuszczamy wszystkie cztery powierzchnie 🙂 i smarujemy silikonem – najlepiej wysokotemperaturowym motoryzacyjnym, a nie takim na powiększenie cycków. Przykładamy i zaczynamy przykręcać. Biorąc pod uwagę dostęp, proponuję przedtem się najeść, napić, wysikać, a na pewno przegwintować otwory w bloku śrubą, żeby oczyścić gwinty zapaćkane lakierem. Można też kapnąć oleju na śrubę. Poł godziny później mamy przykręcone śruby i grzałka jest ufiksowana:
Teraz zalewamy układ chłodzenia spuszczonym uprzednio płynem (warto pamiętać o zamknięciu kranika spustowego) i odpalamy. Profilaktycznie wolałem odpalić najpierw na chwilę silnik, żeby pompa ruszyła trochę płyn celem zalania grzałki. Gasimy i podłączamy grzałkę do prądu. Działa? Działa! Każde następne odpalenie w mroźne dni poprzedzamy 20-30 minutowym grzaniem. I tyle. A, jak po jakimś czasie mamy pod ciągnikiem kałużę jakiejś cieczy, to albo nie zamknęliśmy kranika, albo cieknie na styku grzałki z blokiem, albo rozwaliliśmy blok waląc młotkiem;) Ciepłej zimy Wam życzę:)