o zboczeniach seksualnych

Hehe, ciekawe czy po takim temacie wzrosnie mi liczba abonentow bloga?;) Bo podobno internet jest siedliskiem dewiacji seksualnych. Co swoja droga postanowilem zbadac przy pomocy znanego portalu aukcyjnego, oferujac takie oto cudo:

http://www.allegro.pl/item648190532_fiut_bobra_naturalny_i_slusznych_rozmiarow.html

Coz, skoro niedawno ktos sprzedal za 50zl 100g bulki tartej opisanej jako "puzzle", to ja, zanim wezme sie na powaznie za te szkodniki budujace mi tamy na polu, sprobuje z nich zrobic dodatkowe zrodlo utrzymania. A moze glowne?

wizyta Jozina

Jakos tak niejako z marszu odpalilem kose zaraz po karmieniu Mamuny i obkosilem oba pastwiska pod pastuchem. Jestem pelen podziwu dla siebie samego, ze mi sie chcialo i ze poszlo to tak sprawnie.
Potem obiad i wizyta… Jozina. Spotkalem go wczoraj na miescie, zapowiedzial sie ze wpadnie po felgi. No i wpadl z generalem:

Heh, pamietam jak kupilem ten samochod z firmy. Dobre auto bylo. I nadal jest, bo jeszcze jezdzi, mimo ze od kilku lat w rekach Jozina. Ale juz widac ze rdza robi swoje.
Walnelismy kawe, Jozin powiedzial co u niego, ja co u mnie. General nic nie powiedzial, bo byl wczorajszy. Albo nawet sprzed tygodnia sadzac po zaroscie. Jozin wzial felgi, zadeklarowal ze reszty swoich rzeczy nie chce i moge z tym zrobic co chce. I pojechal, zapowiadajac sie ze jak bedzie w poblizu to wstapi na kawe. Coz, jakis taki lepszy sie wydawal. Moze wreszcie facet odetchnie po tych 20 latach jarzma? Krzyzyk na droge.
Ja mam swoje zycie i wracam do swoich spraw.

sens zycia

Czasem sie narobie jak glupi, pozalatwiam cos komus, zrezygnuje z czegos zeby komus oddac przysluge i zwykle albo zostane olany albo jeszcze ktos ma pretensje. To zniecheca. I wrecz prowokuje do bycia jakims tam skurwielem, co swoja droga jest przeciwne mojej naturze.
Ale raz na jakis czas jedno zwykle "dziekuje" potrafi przywrocic mnie do pionu i pomaga odnalezc sens w tej bezinteresownosci. Wtedy zapominam o tych wszystkich ludziach ktorzy potraktowali mnie jak frajera do wykorzystania i znowu chce mi cos robic. A jezeli dostaje sie od starszego pana takiego maila:

"Bardzo serdecznie dzi�kuj�, skorzystam z Pana cennych rad. Oczywi�cie odezw� si� jeszcze i napisz� jak mi posz�o.
Sprawi� mi Pan ogromn� rado�� !
Z powa�aniem
Tadeusz "

to naprawde czuje sie dzieki temu lepszym czlowiekiem. I wiem, ze moje 17 lat poszukiwan i dwa miesiace pracy nie poszlo na marne.

kolczykowanie

Jakos tak dzien uplynal na niczym. Znaczy sie opony w pajaku napompowalem, bo moze trzeba bedzie siano przewracac. Potem sie troche poobijalem – to znaczy robilem cos konstruktywnego, ale sie nie przyznam co;)). A po poludniu pojechalem do soltysa kolczykownice pozyczyc. No bo w koncu trzeba bylo sie za to zabrac. I pojechalem w pole w zupelnie innym celu, bo chcialem pociac drzewa powalone bobrami. Ale jakos tak wszedlem na to pastwisko z kolczykami dla Mamuny, bo przeciez Robroya nie zlapie. Ide w strone stada, Mamuny nie widac. I nagle w zasiegu reki pojawil mi sie sznur Robroya. Zlapalem wiec i… stoczylem walke z cielakiem. Zakonczona spetaniem konczyn. No i z powrotem do samochodu przez bagno po kolczyki dla tego lobuza. I jeszcze raz z kolczykami. Upiekszylem gada:D No jak tak dobrze mi szlo to wzialem sie za szukanie Mamuny. Spala pod plotem, ale jak podszedlem to ruszyla na mnie ciamkajac jadaczka, bo w koncu kojarze sie jej z jedzeniem. Tym razem dostala w ucho. Jedno i drugie;) Ale badzie ja latwiej znalezc jak usnie w trawie:

Robroy tez swieci uszami z daleka:

Chyba sobie zapamietaja, co im dzis zrobilem, bo zaczely sie zmawiac:

Coz, sporo dzis zrobilem. W ramach nagradzania sie za pracowity dzien udalem sie do sklepu po butelke Byczej Krwi… Jakos tak mi pasowala do dzisiejszego wieczora;)))

beztroska

Rano wkurwily mnie kozy. Rudzik konkretnie. Prysnal i nie dawal sie zlapac. Jak go wreszcie ucapilem dostal wyrok – kajdanki. Dozywotnio. Amnestii nie przewidziano. Potem pojechalem do Agromy zakupic nowy regulator napiecia do Ursusa. Wrocilem, zalozylem. I sfajczylem metrowa wiazke kabli. Bo ten nowy regulator ma inne polaczenia i mniejszy amperaz. Rozebralem stary, okazalo sie ze jeden przewod puscil. Polutowalem i wymienilem stopione kable. Teraz jest cacy:)
Do LTZa zapialem kosiarke i pojechalem na lake. Zaraz wrocilem z rozwalona blokada silownika. Zrobilem wiec wersje lancuchowa. Dziala. Tylko skads olej cieknie w zatrwazajacych ilosciach. Ale jako farmer z pogranicza nie znam trwogi. Wrocilem na lake i ja skosilem, a co? Dzien wiec byl owocny. Postanowilem sie nagrodzic. Jako farmer z pogranicza pojechalem na granice. Pogadalem ze straza graniczna. Z wjazdem do Rosji nie ma problemu, przejezdza sie blyskawicznie. Zeby wrocic trzeba odstac w kolejce do przejscia jakies 3 dni. Chyba na razie sobie daruje odwiedziny w Bagrationowsku. W Iławie Pruskiej znaczy. Wrocilem wiec do domu, uwieczniajac po drodze rzepakowy biznes:

Jako ze nastala pora karmienia, wlalem w Mamune kolejne 4 litry mleka. Chyba troche przesadzila. Ale i tak jest w o niebo lepszej kondycji, niz ten glus z Janikowa:

On tez przesadzil, niekoniecznie z mlekiem;) Swoja droga podziwiam takich ludzi za ich beztroske. Ja bym tak nie potrafil. Moze i dobrze…

jak zostalem matka

Jakos tak z niepewnoscia podszedlem do karmienia Mamuny przez Milke i postanowilem wykorzystac zakupione x czasu temu mleko w proszku o wdziecznej nazwie Kromilk. Oczywiscie musialem sobie przypomniec zasady karmienia gelaufenow. Ale jak juz sobie przypomnialem…. To teraz pytanie: gdzie jest Mamuna?:

Odpowiedz: Mamuna jest w wiaderku. Wychlala co bylo i wyciera wnetrze soba:D Przy okazji reszta towarzystwa niecnie mnie wykorzystuje na rozne sposoby. Dobrze, ze Apis sie nie przyplatal, bo moglby mnie… niewazne. Jedno jest pewne. Odgonienie sie od gelaufena ktorego sie nakarmilo graniczy z cudem. Lezie taki za toba i pomukuje: ma-ma, ma-ma…

trzecia tama

Czolgajac sie po pastwisku mozna znienacka natknac sie na Mamune:

A co gorsza, na trzecia juz z kolei tame:

Tama jaka jest, kazdy widzi:

Ale trzeba szczescia zeby zlapac Jazona na goracym uczynku: otoz symulujac ziewniecie wbil znienacka zeby w zadek Medei po czym natychmiast przybral osleco-niewinny wyraz… pyska chyba:

Jestem zmeczony i chory. Ide zaraz do lozka i niech sie dzieje co chce…

Mamuna

Informacja dotarla wczoraj. Decyzje pozostawilem sobie do dzisiaj. I szczerze mowiac nie chcialo mi sie, ale w koncu pojechalem. Male toto, ale zwawe. Przynajmniej jak na siedmiodniowe. Skrepowalem, zapakowalem do bagaznika. Z wrodzonego lenistwa postanowilem wrzucic bezposrednio na pastwisko. I wrzucilem. Zrobilo sie zbiegowisko:

A co to? Takie male, niemrawe, swojskie… To Mamuna! A oto i ona w calej krasie z mamka karmicielka:

Nie wiem tylko, czy Milka wie, ze ma karmic Mamune. Zobaczymy jak jutro brzuszek bedzie wygladal. Przy okazji dobrze by bylo scapic, bo tam jakas przepuklina chyba sie paleta. No i ustalic dzien rodeo, czyli kolczykowania hurtem;) Wyniki na dzisiaj: krowy-6, konie-9, kozy-5, koty-??, psy-3, ryby-???, gospodarz-1
Cholera, maja przewage;)

kupilem czarny ciagnik

No moze nie do konca czarny… W kazdym badz razie wczoraj wykorzystujac resztki wzglednego zdrowia i sensowna pogode pojechalem do Macka:

A dzis obrabowalem bank i kupilem sobie czarnyyyyoczerwony ciagnik:

Leciwy, odmalowany i jak na razie jezdzacy. Jak bedzie dalej – zobaczymy. W kazdym badz razie jestem padniety, nie wiem czy bardziej od przeziebienia czy od jazdy tym potworem przez 20km. To naprawde niezapomniane wrazenia, jeszcze mi w uszach huczy i dzwoni;) A teraz musze pomyslec skad wziac pieniadze zeby przezyc do konca roku i kredyt splacic:/