…w odległej galaktyce…
Niech Moc będzie z Tobą, Księżniczko:(
…w odległej galaktyce…
Niech Moc będzie z Tobą, Księżniczko:(
Kolejni wielcy tego świata i tych czasów odeszli:(
Za szybko, za gwałtownie.
Pewnie tak miało być. Cieszę się, że widziałem Was na żywo. Spokojnej podróży, Artyści.
Co prawda Szczodre już za nami, Nowy Rok Słoneczny się zaczął, ale przed nami jeszcze krystowiercze i kalendarzowe świętowanie. Germańskie drzewko przystrojone, czeka na tego, no, ŚM;)
Skromna podłaźniczka wita wchodzących:
U dziewczyn na biało:
A u kotów na bogato:
No i fajnie. Jutro prezenty:)
Trochę przed terminem, ale Święto oficjalne już za nami. Zaczęło się od olsztyńskiego jarmarku, który był jakiś taki smutno-szary w porównaniu do poprzednich. Jedynie bombka z zawartością wniosła doń trochę kolorów:
A potem szybciutko do lasu, bo coś mi się porypało z godziną zachodu Słońca i co za tym idzie z rozpoczęciem obrzędu. Na szczęście moje spóźnienie nie miało wpływu na całokształt.
Część leśna zgodnie z planem zakończyła się w ciemności. Ciąg dalszy przeniósł się na olsztyńskie Stare Miasto, gdzie powitali nas Niedźwiedź z Jeleniem…
Tak, ten z prawej to jeleń;) Potem jeszcze ubieranie podłaźniczki…
…i część biesiadna. Nie dotrwałem do końca, dało o sobie znać zmęczenie okraszone sennością – wszak noc spędziłem na Barsoom, a tam spać nielza.
Teraz czas pobyć trochę na Jasoom…
Jakiś czas temu (w okolicach Leśnego dziadka) zrobiłem bobrom przerwę w tamie:
Pomogło: zeszło prawie 20 cm wody w Końskim Jarze. Spodziewałem się natychmiastowej interwencji lokalnych inżynierów, ale nie. Cisza przez ho ho, aż zacząłem się zastanawiać, czy aby towarzystwa nie wypłoszyłem. Ale nie. Po prostu postanowili uśpić moją czujność. I tak z tydzień temu jakiś inżynier przechodząc mimochodem zatkał dziurę:
Zatkał, podparł i poszedł. Co ciekawe, nie pociągnął do góry tak jak było przed moją interwencją, nie potwierdziły się też moje obawy, że przewyższy. Zabudował trochę poniżej wersji pierwotnej i dodatkowo zostawił przepust:
Czyżbyśmy osiągnęli kompromis? Jeśli inżynierowie pozostawią tamę na tej wysokości i nie będą robić mi wylewki między drzewa, to i ja nie będę interweniował. Czas pokaże co dalej.
No bo jemu powrót do Dejah zajął 10 lat. Podobno. A ja wracam do niej po trzydziestu latach:)
Kolejna ważna książka w moim życiu wraca… do życia:)
Kilka dni temu na basenie pojawił się Mikołaj. Topielcy zostali wyposażeni w różne takie dobre rzeczy;)
Jako, że zbliżał się czas kolejnej rocznicy, zająłem się przygotowaniem rzeczy dobrych inaczej. Biada temu, kto zaślepiony bólem brzucha pomyliłby zawartość szklaneczki z odgazowaną coca-colą…
Choć w sumie na bolący brzuch mogłoby pomóc;)
A kto inny zajął się zrobieniem jeszcze innych dobrych rzeczy. Z charakterystycznym ostatnio mroźnym akcentem;)
Nałożyły się dwie okrągłe rocznice. Jednym słowem fajny weekend był;)
Zimowe deszcze skłoniły mnie do wybudowania kei na gumnie. Wejście do portu wygląda tak:
A tu już zacumowany Encedes:
Błoto, po którym wpływamy, ma się nijak do pracowników portowych. Zawsze czujni i gotowi do niesienia pomocy w pozbyciu się czegokolwiek jadalnego, otrzymali nowe miejsce oczekiwania na zdarzenia jadalne. Cartoon Kotworks w pogotowiu:
Dziś podobno ma być mróz. Ale błotołamacz raczej nie będzie potrzebny…
A kilka dni temu, walcząc z błotnymi bałwanami za stodołą, natrafiłem na taki oto krzepiący widok:
Mała rzecz, a cieszy:)
Kilka dni temu minęła 5 rocznica upadku Związku Radzieckiego. Nie zamierzam się rozwodzić nad jego plusami dodatnimi czy ujemnymi. Bo większość „prawych” obywateli czuje mniej lub bardziej uzasadniony wstręt do komunizmu, określając go mianem „komuny”. Co ciekawe, gdyby dano im możliwość korzystania z komuny w wydaniu hipisów, to każdy z zachwytem poleciałby sobie poruchać i się najarać. A przecież u podstaw jednej i drugiej komuny leży ta sama idea wspólnoty. Niestety, komunizm mimo zacności idei, nie ma szans na przyjęcie się w naszym świecie, bo ludzkość do tego po prostu jeszcze nie dorosła.
Kilka dni temu odszedł kolejny z wielkich ludzi naszych czasów.
Szczęśliwej podróży, Rewolucjonisto.
Zgodnie z teorią pana inspektora z RDOŚu, Koński Jar wycinają młode bobry która opuściły rodzinne żeremie po drugiej stronie drogi. Najwyraźniej tęskno im do mamy, bo postanowiły skrócić sobie drogę do domu rodzinnego. Po co przełazić górą, gdzie jest niebezpiecznie (no bo 2-3 samochody dziennie to jakieś ryzyko jest). Można zrobić podkop. A nawet trzeba, skoro przepust melioracyjny się zapchało tytułem tworzenia Jeziora Będziego. Trzeba do tego użyć wody i czasu, bo zębów szkoda. No i sruuuu…
Strop nie wytrzymał, widać słabo podstemplowany. To może przejść do planu B i zrobić kanał?
Kanał, to będzie miał ten, kto w to wjedzie…
Urwane koło to jedno, a dochodzenie odszkodowania od gminy to drugie. Mnie to by pasowało jakby gmina w ramach oszczędności tą drogę po prostu zamknęła. Zwierzakom pewnie też, bo rowy przy drodze to źródło cennej paszy, tym cenniejszej, że za ogrodzeniem, a tam jak wiadomo, zawsze smaczniej i zieleniej;)