Był taki czas, że to: https://www.youtube.com/watch?v=5VQ3BCpw3K4 było hitem absolutnym. To był młody czas…
Wybraliśmy się ostatnio do znajomych Aś. Postacie to mocno nietuzinkowe, tym milej było mi znaleźć z nimi wspólny język. Co nie było trudne, bo moja fascynacja SF i ich zaangażowanie w fantazy mają wspólny mianownik;) A panowie Bliźniacy właśnie podbijają Świat swoimi książkami – między innymi Zakonem Achawy czy Wojną Światła i Ciemności. Wspólny język zacieśnił więzy przyjaźni…
Do tego stopnia zacieśnił, że nazajutrz Aś z pewną dozą niesmaku poinformowała mnie, że dzwonili do niej „moi koledzy”. W kwestii umówienia się na chlanie… Nie, nie odmówię;) Tym bardziej, że Bliźniacy są spod znaku Bliźniąt, a ja jako Ryba lubię takie wyzwania;)))
No właśnie. Weekend spędziliśmy z Najmłodszą u Sąsiada, któren z racji bycia również Bliźniakiem obchodził kolejny jubileusz. Nie mogłem sobie odmówić radosnego selfie przy odpalaniu grilla…
Paru innych rzeczy też sobie nie odmówiłem;P
A potem pojawiły się Znaki. W postaci migracji motyli – przez kilka godzin nieustannie frunęły te cudne stworzenia na południe, akurat przez gumno Sąsiada. Oczywiście przy pomocy podbieraka schwytaliśmy jednego z migrantów, żeby mu się z bliska przyjrzeć:
No dobra, motyl jak motyl. Niech leci za stadem, widocznie ma w tym swój cel, o którym się entomologom nie śniło.