konfrontacja

Irytuje mnie nieustawnosc pastwisk. Niby jest sporo tych hektarow, a nie ma jak sie ruszyc. Przedwczoraj odizolowalem Tymka. No ale trzeba tez odizolowac Nenara. Wiec dzis kontrolnie wpuscilem go do krowiszonow:

Daleki zwiad, a potem bliskie spotkania:

Te bliskie spotkania kojarza mi sie z literatura. No bo piszac to spozywam alkohol z literatki. I jeszcze mam w uszach szekspirowskie: "niech ryczy z bolu ranna krowa, kon zdrow przemierza blota…" No bo dzwiek jaki wydaje krowa pogryziona koniem jest niewspolmiernie bardziej przerazajacy do ilosci wyrwanej siersci:

Coz, skonczylo sie na rozdzieleniu stad koni. O izolacji ogierow na razie nie ma mowy.
A, wlasnie. Jazona dzis ubralem w siodlo. Hehe, dostal przyspieszenia po okregu, az mu sie to siodlo na brzuch przesunelo:/. Na szczescie udalo mi sie opanowac furiata. Od razu zdemontowalem strzemiona z pusliskami, na razie niepotrzebne, a dzwoni i wprowadza element paniki. No ale to dopiero pierwszy raz z zapietym siodlem byl. Musze bardziej popreg dociagac. Ale to moze jutro…

Dodaj komentarz